Archive for the ‘zakupy’ Category

Zbiorowa histeria społeczna

11 czerwca, 2008

Od poniedziałku trwa w Hiszpanii strajk transportowców przeciwko wysokim cenom paliwa. Gazeta.pl podaje:

Na wielu stacjach zabrakło benzyny, a w sklepach błyskawicznie znikały z półek takie produkty jak mleko, olej czy fasola.

Kiedy na polskich portalach informacyjnych pojawia się taka wiadomość to jawny znak, że sprawa jest poważna. Natychmiastowo rzuciłam się do kuchni, aby sprawdzić stan bieżący mojej szafki. Mleko – jest. Olej – jest.

W jednej chwili pociemniało mi w oczach. Musiałam przytrzymać się stołu, aby nie upaść.

Nie miałam fasoli!

Ze wszystkich stron zaczęły docierać do mnie tragiczne doniesienia innych erasmusów. W sklepach nie ma mięsa, ryb. Nie ma jajek. Nie ma warzyw. Nie ma mleka. Fasoli też, psia kostka, brak.

Przed chwilą byłam w Mercadonie, aby naocznie przekonać się, że nie było w tym przesady… bida, panie.

Z ryb ostał się jeden zagubiony filet z morszczuka, na stoisku mięsnym dwa smutne kawałki królika i kacze udko:

Z warzyw zostało kilka marchewek, kukurydza i seler:

Tu był chleb.

Nie ma wody ani mleka…

… ani papieru toaletowego:

Fasoli nie było też.

Był za to ocet i musztarda.

Czy ktoś łaskawy mógłby mi przesłać paczkę…?

————

No pensaba que la huelga de los transportistas tendria los resultos tan abundantes. Hasta los periodicos polacos lo mencionaban, que „en las tiendas desaparecen rapidamente los productos, como leche, aceite y alubia”. Cuando lo oí, immediatamente fui para revisar el estado de mi estante. La leche – estaba. El aceite – tambien.

En un momento me produzcó escalofríos. Casi me caí por el suelo.

¡No había alubia!

De todas las partes comenzó a llegar a mí informaciones trágicos . En las tiendas no había ni carne ni pescado, ni huevos. No había verdura. No había leche. La alubia putada también ha desaparecido.

Como veis en las fotos – los estantes estan vacíos. Eso parece mucho los tiempos de comunismo en Polonia, cuando las unicas cosas en las tiendas estuvieron vinagre y mostaza. Y que todo el mundo esperaba las paquetas de sus familiares en el extranjero.

¿Alguien amable puede enviarme un paquete, por favor…?

O książkach i trochę o piecykach

5 listopada, 2007

Nie poszłam dzisiaj na wykłady (znowu). A to wszystko przez Agę, bo ona też nie poszła (no dobrze, jest chora, więc jednak trochę ją to usprawiedliwia); sama przecież chodzić nie będę. Zresztą jestem niewyspana, więc zaraz zaszyję się z herbatką pod kocykiem i poczytam książkę, naturalnie po hiszpańsku. Mam trzy do wyboru. Jedną pożyczoną od Włoszki (El Principe de la Niebla Carlosa Ruiza Zafóna), a dwie zakupione w świeżo zwęszonym sklepie z rzeczami z drugiej ręki. Jest tam dosłownie wszystko, od płyt i książek właśnie, przez instrumenty muzyczne, garnki, zabawki i rowery po biżuterię. Moje nabytki to: Lo hacen todas… ¿por qué yo no? (Wszystkie to robią… czemu nie ja? – tytuł co najmniej dwuznaczny. Spodziewałam się czegoś w guście Brigdet Jones; szybko jednak okazało się, że książeczka traktuje o trudnym życiu 16-latki) i El coronel no tiene quien le escriba G. G. Márqueza, którą kupiłam z przyczyn kilku, a każda zła. Po pierwsze, bo to takie snobistyczne, mieć Márqueza w oryginale na półce. Po drugie, bo jest cieniusieńka (mniejszy snobizm, ale zawsze). Po trzecie, bo moja grupa na kursie hiszpańskiego jest taka cholernie ambitna, że jak prof. Ramón powiedział, że mamy przeczytać książkę po hiszpańsku, to wszyscy się niezmiernie zapalili i zaczęli się przerzucać tytułami i nazwiskami, i naturalnie Márquez pojawił się też. Więc postanowiłam, że nie będę gorsza.

W rzeczonym sklepie kupiłam sobie również upragniony grzejnik. Wróciłam do domu strasznie z siebie dumna. Jakieś pięć minut później wpadł Gregorio zebrać kasę za mieszkanie i zobaczył grzejnik Any. Bardzo się zdenerwował, powiedział, że mamy ich nie używać, bo to on płaci za prąd (mamy zryczałtowane opłaty za wodę i prąd, zbiera na to po 30 euro miesięcznie, co według mnie graniczy z kradzieżą) i żebyśmy używały piecyków gazowych, które nam przyniósł (za gaz naturalnie mamy płacić same). Mam go w nosie. Zresztą w moim pokoju piecyk gazowy zmieści się tylko pod warunkiem, że zrezygnuję z szafy albo biurka.

¡O madre mía!

31 października, 2007

W odwiedziny przyjechała mama, nawiozła zapasów pierogów i bigosu. Jutro wybieramy się na zamek świętej Barbary, za sobą mamy zwiedzanie starej części miasta oraz paellę, a wczoraj była pogoda tak ładna, że mama zażyła kąpieli słonecznej na plaży. Fajnie, czy jak?

Głównie jednak odwiedzamy sklepy.

Pogoda wróciła do Alicante, ale żadnego żaru tropików tu nie uświadczam. Zwłaszcza w nocy jest zimno, no ale jak może być inaczej, skoro nikt tu nie ma ogrzewania w domu, ściany są cieniutkie, okna nieszczelne a sufity z tektury…? Muszę zainwestować w grzejnik, i to migiem.

W tym tygodniu zaczęłam zajęcia z kardiologii. Jesteśmy tylko we dwie z Agnieszką, siedzimy tam jak na tureckim kazaniu. Starszy doktor wyglądający na jednego z ważniejszych na oddziale robi echo serca i tłumaczy nam wszystko rozlegle. Naturalnie po hiszpańsku. Kiwamy głowami, robimy mądre miny i spoglądamy na zegarki.

La fruta

13 października, 2007

Byłam dziś na targu.

Zazdrośćcie!

Mi primer día en la Universidad

2 października, 2007

Wakacje się skończyły, a zaczęła szkoła i jak na pierwszy dzień przystało, jest pochmurno i ponuro.

Próbowałam się dziś dowiedzieć po raz nie wiem który w Oficina de Relaciónes Internacionales, jak wygląda dokładnie mój plan, niestety – bezskutecznie. Nikt nie wie, co zrobić kiedy ma się dwa przedmioty w tym samym czasie, gdzie trzeba się zapisywać na zajęcia praktyczne, i kiedy się one zaczynają… Help!

Miałam dziś wykłady z kardiologii, ginekologii i otorinolaryngologii. Próbowałam się skupiać na słowach, które znam z łaciny i zrobiłam nawet trochę notatek, żeby mieć co rozszyfrowywać w domu. Pobawimy się?

1. Cardiología

  • sobrecarga de presión;
  • contractilidad y llenada ventricular dañada;
  • alteración de las proteinas contactiles y del matabolismo del calcio; reducción del numero de mitocondrias y capilares;
  • mój faworyt, a raczej faworytka to aldosterona.

2. Obstetricia y Ginecología – profesor rozpoczął wykład od wytłumaczenia, czym się zajmuje ginekologia. Zawsze dobrze na samym początku wiedzieć na czym się stoi.

3. Otorrinolaringología miała trwać trzy godziny, ale cavidades aereas labradas en el hueso temporal szalenie mnie zmęczyły, więc urwałam się po godzinie.

Ale najgorsze było przede mną. Zniknęły moje buty! Moje wonder shoes! Wczoraj zostawiłam je na półce w sklepie, przykazując żeby czekały cierpliwie aż wrócę z pieniędzmi, aby wykupić je z niewoli, ale one w tym czasie wyparowały! Ktoś je po prostu podle porwał! Jeśli zobaczycie gdzieś czerwone sandałki Botticelli, na szpilce z metalową klamereczką i zapinane na kostce, proszę, zadzwońcie…

A to nasza uczelnia:

Okrągławy budynek u dołu: ORI + kantyna, największy wyżej to szpital, a za nim zakłady, zakłady, zakłady aż po horyzont…

En el mercadillo

13 września, 2007

Czwartki i soboty są tu dniami targowymi. Więc zwlekłam się dziś z łóżka trochę wcześniej i udałam się nieopodal (to są zalety mieszkania w centrum – wszędzie jest blisko). Targ jak targ. Ale żebyście widzieli te arbuzy, melony, daktyle, figi, pomarańcze, winogrona, śliwki…

Połasiłam się tylko na arbuza, pomarańcze i figi, sama i tak tego pewnie nie przejem, ale już czekam na sobotę.

Deszcz jednak nie pada.