Archive for the ‘San Juan’ Category

Szczęśliwego najszczęśliwszego!

20 czerwca, 2008

Wszystkiego najlepszego z okazji najszczęśliwszego dnia w roku!

Jest to też drugi dzień Hogueras de San Juan (czyli Ognisk Świętego Jana), które to są niczym innym jak alikantyńską wersją walencjańskich Fallas. Ale o tym cicho sza i publicznie nic nie mówić, bo alicantinos na takie porównanie obrażają się srodze. Niby obchody zaczęły się już wczoraj, a tak w ogóle zaczynały się zaczynać już jakiś tydzień temu, co objawiało się rozlicznymi corridami i mascletami o północy, ale ja wychodzę dopiero dzisiaj, coby zobaczyć na własne oczy o co dokładnie chodzi.

Poza tym kontynuuję praktyki (już teraz „wakacyjne”) na onkologii dziecięcej i uczę się do egzaminu z ginekologii. Nie wspominałam o tym, bo to nic chwalebnego, w każdym razie nie udało się zaliczyć chorób zakaźnych, wobec czego trzeba będzie tu wrócić we wrześniu na jakiś tydzień. No trudno. Jakoś się przeżyje :)

Tydzień w skrócie

15 lutego, 2008

10.02., sobota. Dogadzamy sobie.

Naleśniki z truskawkami – bo kto by odmówił sobie fantastycznych, pachnących truskawek w lutym? Nie my.

p2090271.jpg p2090274.jpg

A potem flamenco i party u Izy. Doceńcie starania Grześka; może miny ma nie bardzo eleganckie, ale skupiał się chłopak mocno na utrzymaniu otwartych oczów do zdjęcia.

p2100279.jpg p2100285.jpg p2100290.jpg

p2100293.jpg

11.02., niedziela. Nowa Niemka.

Wprowadziła się Julia, w miejsce Tiny. Jest wielka i o przysłowiowej, niemieckiej urodzie. Wygląda w każdym razie dosyć miło; na pewno będzie lepsza od Tiny, z którą miałam na pieńku, a która mnie paskudnie ongiś obgadała, Niemra jedna.

12-15.02., szpital.

Zaczęłyśmy endokrynologię. Jest nudnawo, jedyny plus jest taki, że kończymy o 11. Z tej okazji zaczęłyśmy jeździć na wykłady do San Juan! Na razie byłyśmy jedynie na dwóch, ale to zdecydowany postęp.

Z ciekawostek medycznych: na oddziale znalazł się z powodu cukrzycy nad-mężczyzna! Super-samiec! Hmm, był bardzo wysoki i miał o jeden igrek za dużo.

Pogoda natomiast się popsuła, jest pochmurno, czasem popaduje, a temperatury krążą wokół 14 stopni. Brrr.

Piszemy egzaminy

9 lutego, 2008

… i świetnie się bawimy!

p2080270.jpg

p2080271a.jpg

Egzamin z neurologii za nami. Można było wykorzystać w pełni rozwijane przez cztery długie lata studiów umiejętności strzelania. Pytań testowych było 88, plus trzy wymagające rozwinięcia, co poszło już nieco gorzej. No, ale jak to się mówi, pierwsze koty za płoty.

Co było fajne, to że zabrali nam tylko kartę odpowiedzi, książeczki z pytaniami zostawili na pamiątkę (choć, pełne przyzwyczajeń z Polski, chciałyśmy je usłużnie oddać), pomimo że niektóre pytania się powtarzają. Żadnego wynoszenia testów pod swetrem, fotografowania komórką pod ławką, ewentualnie zapamiętywania pytań czy innego rodzaju cyrków…

A poza tym na Zachodzie zestaw czerń-biel na egzaminie jest już dawno passé.

Plaża

16 września, 2007

Plaża w portfelach Hiszpanów.

Stroje kąpielowe mogą być drogie. Niestety, zauważyłam tu bardzo wiele biednych kobiet, które stać wyłącznie na dół od bikini. To naprawdę smutne.

Plaża w Alicante nie jest przesadnie atrakcyjna. Zawsze mnóstwo ludzi i śmieci. Dlatego ostatnio wybrałyśmy się do San Juan. Pojechałyśmy tramem (czyli czymś pomiędzy tramwajem, metrem i pociągiem; zauważyłam, że tutejsi lubią myśleć i mówić o tym: metro, ale tak naprawdę nie ma zbyt wielu podobieństw), przystanek docelowy był przy samej plaży. Wyobrażacie sobie białozłoty piasek przesypujący się pod stopami? Lazurową wodę z łagodnymi falami zwieńczonymi białą pianką? Palmy za plecami?

Ja nie muszę.