Archive for Grudzień 2007

Wielkie Lukrowanie

22 grudnia, 2007

Jakiś tydzień temu trafiłam w necie na zdjęcia pierniczków, ale takich pięknych! Chmurnym wzrokiem obdarzyłam kilka marnych foremek, które mamy w domu i poszłam wzbogacić zbiory o jakieś nowe sztuki. W Tesco zakupiłam zestaw 25 w cenie 7 zł. Wśród nowo nabytych znalazłam między innymi: potwora z Loch Ness, piłkę do futbolu amerykańskiego oraz motocykl. Nazwijcie mnie konserwatywną. Nie wykorzystałam ich.

Było więc wielkie pieczenie, a dziś – wielkie lukrowanie.

pc220272.jpg pc220279.jpg

Widok z okna mam natomiast zgoła inny niż przez ostatnie kilka miesięcy…

pc220270.jpg

¡Venga! ¡Hasta luego!

12 grudnia, 2007

Po dwudniowym, histerycznym miotaniu się po moich czterech metrach kwadratowych i pakowaniu wszystkiego w torby, pudła i walizki, robieniu zakupów, a w końcu przenoszeniu 95% swojego dobytku do pokoju Agi na zimowanie, mogę powiedzieć: jestem mniej więcej gotowa.

Jutro Polska!

O słonecznym patrolu

9 grudnia, 2007

– A jak Ty spędzasz swoje grudniowe popołudnia?

_______

Być może w ogóle Was nie interesuje dzisiejsza temperatura powietrza, być może wolelibyście opowieści o mojej ciężkiej pracy w szpitalu bądź też o tutejszej architekturze/kuchni/zwyczajach. Informuję, że wszystko nastąpi w swoim czasie, gdyż good things come to those who wait. Na razie jednak celebrujmy chwilę.

25ºC! Tak! Tak! Tak!

Cambios, examenes y otras cosas

3 grudnia, 2007

Zmiany zmiany zmiany…

Wyprowadzam się. Mam dość Gregoria, dość tego że woda pod prysznicem jest letnia, tego że w mieszkaniu jest zimniej niż na dworze, że tynk się osypuje, że wszystko się ciągle psuje a sufit jest łatany tekturą. A już najbardziej nie podoba mi się fakt, że płacę za to 215€ miesięcznie i jeszcze Greg ostatnio wpadł na pomysł, że podniesie nam czynsz.

Znalazłam blisko pokoik za 210€. Cztery osoby w mieszkaniu, dwie eleganckie łazienki, grzejnik i tv/dvd w każdym pokoju, powiedzmy sobie szczerze…

Z innych newsów: egzamin z chorób zakaźnych został oddany walkowerem. Byłyśmy bez szans, tymczasem możemy też zdawać w czerwcu, do wyboru: ustnie albo pisemnie. No Ameryka, moi drodzy, żyć nie umierać.

Wciąż robimy w szpitalu praktyki z ginekologii/położnictwa. Świetna sprawa, codziennie coś innego. Dziś oglądałam zapłodnienie in vitro. Zastanawiam się czy w Polsce kiedykolwiek zobaczyłabym coś takiego.

Za nami weekend andrzejkowy, był plan lania wosku i odczytywania losu z kawowych fusów, zamiast tego skończyło się na standardowej tułaczce po knajpach. Jakoś wciąż brak zbratania się z innymi Erasmusami, zamiast tego zapoznaję się z działającymi aktywnie w Alicante couchsurferami; w piątkową noc poniewieraliśmy się razem.

W związku z brakiem większych obciążeń nauką się chodzi na plażę. Się odpoczywa. Się piwo pod palmą pija. Dziś było 20°C na ten przykład.

A w przyszłym tygodniu Wrocław!