O tym, jak przyjechali goście

Jest tak strasznie gorąco, że trwam tu w stanie permanentnej śpiączki, niezdolna do jakiejkolwiek aktywności fizycznej czy umysłowej. Ale słowo się rzekło, trzeba relacjonować! A więc, Panie i Panowie, moi goście:

Już dobrze ponad dwa tygodnie mijają, kiedy, nie bez pewnych przeszkód związanych z maćkowym spóźnieniem się na samolot i późniejszym noclegiem na lotnisku – ale to nie należy zupełnie do historii!, przyjechali do Alicante Kasia z Maćkiem. Nie mogli lepiej utrafić z datą: nie dość że zdążyli na finałową noc Hogueras, to jeszcze akurat trwał konkurs (tylko Hiszpanie mogli wymyślić coś takiego) pokazów sztucznych ogni, które co noc o północy oglądało z plaży całe Alicante, a którego zwieńczenie zbiegło się z finałem Mistrzostw Europy w którym, jak wszystkim dobrze wiadomo, wygrał nie kto inny jak España!

Goście byli tylko w połowie gośćmi, bo nie mieszkali u mnie, jednak codziennie wieczorową porą wychodziliśmy – i o ile zawsze sobie powtarzałam, że „tym razem wracam do domu wcześnie” jakoś nigdy moje postanowienie nie weszło w życie; spijali mnie tam równo i systematycznie :) Pozdrawiam i do zobaczenia już we Wro!

Szał mistrzostw, czerwono – żółte morze ludzi na ulicach. Szkoda, że to nie my, ale – spokojnie! Już za cztery lata…

Komentarze 2 to “O tym, jak przyjechali goście”

  1. śmieszne fotki Says:

    I always spent my half an hour to read this website’s articles or
    reviews every day along with a mug of coffee.

  2. https://www.minds.com/lewisronthebest Says:

    It’s in reality a great and helpful piece of info. I’m glad
    that you simply shared this useful info with us. Please stay
    us informed like this. Thank you for sharing.

Dodaj komentarz